2. Szczęśliwa trzynastka.
Jeśli by wierzyć w zabobony – mój los byłby już przesądzony.. Ostatnie dni były dla mnie bardzo intensywne. Mam dopiero (albo i już?) 23 lata, ale mimo wszystko myślę, że już kilkanaście cięższych wiosen przeżyłam. Patrząc wstecz – nie było kolorowo. W jedne kłopoty pakowałam się niegdyś na własne życzenie (taka moja uparta natura), inne z kolei pojawiały się przypadkiem, jak trefny los na loterii. Zamiast bonu o wartości miliona dolców, wpadała mi w ręce wielka puszka Pandory. Kąsała i żądliła okrutnie, ale zawsze jakoś udawało mi się prędzej, czy później wychodzić z opałów obronną ręką. Była to często droga usłana grubymi cierniami, hektolitrami łez i zaciśniętą pięścią. Wierzę w przeznaczenie, wierzę, że wszystko w życiu jest po coś i nic nie dzieje się bez przyczyny. Wierzę, że zawsze po każdej burzy wychodzi słońce, dlatego każde swoje dotychczasowe niepowodzenie tłumaczyłam sobie, że: Trochę mi popada na łeb, trochę błyśnie i zagrzmi, ale zaraz.. za chwileczkę