3. Moriak - rosyjski żaglowiec szkoleniowy.
Każdy kij ma dwa końce, różne
są punkty widzenia. Życie nam pisze różne scenariusze i każdego
dnia udowadnia jak mało jeszcze o nim wiemy. Ten nieszczęsny
podział na dobro i zło dyktuje nam kolejne rozdziały naszego życia
– jednym razem dając nam wybór, innym razem z kolei – kompletnie go
odbiera. To jak trafić szóstkę w totolotka tylko, że to nie Ty
zakreślasz swoje szczęśliwe cyfry – życie robi to za Ciebie. To
trochę frustrujące, gdy jesteś tą okrąglutką kuleczką, żółtą
trzynastką, odbijasz się jak bumerang od ścian w jakiejś wielkiej,
przezroczystej bańce na TVP, ogląda Cię cała Polska, a Ty
odchodzisz od zmysłów, czy może tym razem uda Ci się w końcu
złapać trochę szczęścia.
Jeszcze całkiem niedawno
walczyłam z paragrafami. Zarywałam nocki, byleby zaliczyć
upragniony rok na studiach. Dzień zaczynałam od treningu i często
też treningiem go kończyłam. Z jednej pracy biegłam do drugiej, po
drodze załatwiając jeszcze milion innych spraw, zawsze w biegu, ale
konsekwentnie i do przodu. Ostatnie miesiące były bardzo
intensywne, dawałam z siebie 150%, czasami nawet i jeszcze więcej.
Robiłam wszystko, co mogłam, aby każdy mój kolejny dzień był
właśnie taki, jaki sobie wymarzyłam - nie zapominając przy tym o
wszystkich fantastycznych ludziach, którzy byli (i nadal zresztą są) przy
mnie. Pamiętałam nie tylko o sobie, ale również o nich. Wypełniałam wszystkie swoje obowiązki z należytą starannością, znajdując też czas na rodzinę, przyjaciół i zabawę, coby nie zwariować.
Ostatnie półtora miesiąca
przed chorobą spędziłam na kontrakcie zagranicznym, przebywając w Azji, w New Delhi. W
obcym kraju, wśród obcych ludzi, kompletnie sama – wystawiona na
ogromną próbę spełniałam swoje marzenia. Nie było łatwo się
przystosować. Poznałam Indie od samej kuchni, żadnych kłamstw i
ściem. To miejsce na każdym kroku dawało mi się mocno we znaki. Zupełnie inny świat,
kompletnie wyrwany od europejskiej rzeczywistość. Przerażający i
zachwycający swoją nienormalnością, wywołujący tonę skrajnych emocji. Żadne zdjęcia, czy
filmy nie są w stanie nawet w najmniejszym stopniu opisać tego, co
czujesz gdy naprawdę tam jesteś. Mimo wszystko - bardzo dużo mnie
ten wyjazd nauczył. Nauczył mnie naprawdę cholernie dużo!
Cierpliwość? Pokora? Tolerancja? Opanowanie? Te cechy są Ci obce?
Cierpliwość? Pokora? Tolerancja? Opanowanie? Te cechy są Ci obce?
To zapraszam do Indii na
zajebistą lekcję życia.
Zapnij tylko mocno pasy - nigdy nie wiesz, czy jakaś krowa właśnie nie drepta Ci po piętach... ☺
Zapnij tylko mocno pasy - nigdy nie wiesz, czy jakaś krowa właśnie nie drepta Ci po piętach... ☺
Dziś ten miesiąc służbowy w
Indiach jest już za mną. Nie było łatwo.
Ale, czy ktoś mówił, że tak będzie?☺
No właśnie nie, dlatego już
dzisiaj nie piszę do was z egzotycznych Indii. Gdyby nie otworzył
się przede mną kolejny etap mojego życia – tym razem w Klinice
Hematologii, Nowotwór Krwi i Transplantacji Szpiku - zapewne
byłabym tam nadal przez następne kilkanaście tygodni. Gdyby tylko
ktoś mi powiedział, że mój kontrakt zostanie przerwany, bo
zamieszka we mnie potwór, zdejmie swoje brudne buciska, wygodnie
rozsadzi się na kanapie i narobi fermentu – naprawdę puknęłabym
Cię w głowę.
Rozumiesz o co mi chodzi?
Tak
jest właśnie z tym nieszczęsnym totolotkiem. Nigdy nie wiesz kiedy
trafisz szóstkę w totka, a kiedy otworzysz puszkę Pandory. W tej
chwili wydaje Ci się, że jutro nic się nie zmieni. Że tak jak w
każdy poniedziałek wstaniesz rano, zaparzysz sobie mocną kawę,
zjesz śniadanie i rzucisz się w wir codziennych obowiązków –
nic się nie zmieni i wszystko będzie tak jak zawsze! Tak, ja też tak
myślałam.. i tu nagle bęc. Życie rzuciło mnie na głęboką wodę i
teraz się ze mnie śmieje.
A więc dobrze, niech tak będzie
- życie - śmiej się, proszę bardzo.
Tutaj - naprawdę ogromne
pokłony w stronę Indii. Bo myślę, że to właśnie ta cierpliwość
i pokora, której nauczyło mnie to miejsce mocno trzyma mnie teraz w
ryzach. Właśnie dzięki tej cierpliwości i pokorze z którą
mierzyłam się w Indiach na każdym kroku – patrzę sobie teraz ze
stoickim spokojem jak życie właśnie się ze mnie śmieje.
Akceptuję tą sytuację i biorę ją na klatę. To już dokładnie mój 14 dzień z chemioterapią i bardzo długa droga jeszcze przede mną, czuję pierwsze efekty uboczne.. to bardzo ciężkie leczenie. Wczorajszy dzień był dla mnie kulminacyjny, chemia doszczętnie rozrywała mnie na kawałki, dlatego na kilka dni lekarze zdecydowali się odstawić chemię, aby organizm mógł się zregenerować. Zaciskam jednak mocno zęby – jestem cierpliwa, pełna pokory i nadstawiam temu
sukinsynowi drugi policzek.
Rozłożyłam już swoje żagle i
wypłynęłam na głębokie wody.
Życie może tego nie wie i myśli, że jest cwane, ale powiem wam coś w tajemnicy...
Bo wiecie co...?
....MORIAK...
Bo wiecie co...?
....MORIAK...
Dlatego właśnie wiem, że tak łatwo
się nie poddam, a kiedy będzie taka potrzeba
– wyciągnę rosyjskie armaty! Trzymajcie proszę mocno za mnie kciuki, bo jeszcze w nie jeden rejs w swoim życiu chciałabym wypłynąć.
PS. Dzisiaj o 18 w moim kościele na Sołtysowicach we Wrocławiu odbędzie się Msza Święta w intencji o moje zdrowie. Z całego serduszka dziękuję za modlitwę, dziękuję wszystkim, którym uda się przybyć.
– wyciągnę rosyjskie armaty! Trzymajcie proszę mocno za mnie kciuki, bo jeszcze w nie jeden rejs w swoim życiu chciałabym wypłynąć.
PS. Dzisiaj o 18 w moim kościele na Sołtysowicach we Wrocławiu odbędzie się Msza Święta w intencji o moje zdrowie. Z całego serduszka dziękuję za modlitwę, dziękuję wszystkim, którym uda się przybyć.
~ non omnis moriak
Mogę tylko kibicować Ci duchowo z całego serca, widać jesteś twarda sztuka więc nie poddawaj się i walcz... jest ciężko ale po każdej burzy pojawia się słońce na niebie i może to górnolotne porównanie ale tak jest, jest łatwiej a człowiek wraz z początkiem nowego dnia ma czystszy umysł i więcej siły na nowe zmagania😊
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, podjęłam już walkę i robię staram się nie poddawać. Mocno wierzę w moje wychodzące w przyszłości słońce. Życzę dużo zdrówka.
UsuńMoriaczku... Trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno! Nawet nie wiesz ile razy widząc Twoje zdjęcia z Indii myślałam o tym jaką jesteś TWARDĄ, ZDETERMINOWANĄ babką, a jednocześnie jedną z NAJMILSZYCH osób jakie znam. Pamiętasz nasz trip po klubach którejś nocy po pracy w Czeskim? KIEDY wykurzysz już potwora, bardzo chciałabym taką noc powtórzyć ;) Wysyłam Ci tysiąc dobrych myśli! Jagna.
OdpowiedzUsuńJadziu, słońce moje! Bardzo mi miło, że tak myślisz! Ja również pamiętam ten nasz szalony wieczór po pracy! Który zresztą taki nie był! W Czeskim całą naszą czeską familią spędzaliśmy same cudowne chwile! Powtórzymy jeszcze nie jeden, nie dam się tak łatwo, obiecuję!
UsuńDominika bądź dzielna! Z Ciebie jest zdaje się twarda zawodniczka, więc nie ulega wątpliwości, że pokonasz każda przeciwnosc losu na swojej drodze! :) Przesyłam masę pozytywnej energii i trzymam kciuki za szybki sukces :))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Staram się bardzo jak mogę, trzymaj mocno. Życzę dużo zdrówka i pozdrawiam!
Usuń"To jest ten dzień, to jest ta chwila
OdpowiedzUsuńGłęboki wdech, wdech niepowodzenie już przemija
Oparty lęk, przecież potrafisz wygrywać
Dawaj do przodu wyciągnij dłonie i to zdobywaj
Nieprawdą jest to, że mówili nie dasz rady
Nieprawdą jest to, że nie możesz zostać wygranym, ta
Nieprawdą jest mówienie marzeń nie osiągniemy
Bo to jest w twojej głowie to od ciebie zależy
Potrafisz wierzyć? Potrafię więc dalej walczę
A założenie, że każdy powinien mieć szanse
A gdy upadniesz pamiętaj razem wstaniemy
Jeśli nie tym razem to pofarci się następnym
Nie pierwszy raz mówię, że wiara daje wsparcie
A wygrany jest już ten, który staje na starcie
Nieważne, czy pokaże zapis wyników
Ważne ile potu wylałeś tu na treningu
Do celu masz, niewiele, tak
A gdy upadniesz, pomogę ci wstać
Po prostu walcz, nie poddawaj się
To może być twój szczęśliwy dzień
Do celu masz, niewiele, tak
A gdy upadniesz pomogę ci wstać
Po prostu walcz, nie poddawaj się
To może być twój szczęśliwy dzień"
*najlepszy przekaz w mieście
p.s trzymaj się!
:)))
Usuń