6. Non omnis moriar - MORIAK.
"Non omnis moriar" (łac. )- "Nie wszystek umrę"
Witaj Horacy, Kwintusie Hiracjuszu Flakkusie,
rzymski poeto, mój mistrzu satyry,
poznaliśmy się w liceum. Pamiętasz?
Zawsze było mi bliżej do Horacego niż do Pitagorasa ☺
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Exegi Monumentum" (łac.) - "Wybudowałem pomnik" - Horacy
Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu
strzelający nad ogrom królewskich piramid
nie ruszą go deszcze gryzące nie zburzy
oszalały Akwilon oszczędzi go nawet
łańcuch lat niezliczonych i mijanie wieków
Nie wszystek umrę wiem że uniknie pogrzebu
cząstka nie byle jaka i rosnący w sławę
potąd będę wciąż młody pokąd na Kapitol
ma wstępować z milczącą westalką pontifeks
I niech mówią że stamtąd gdzie Aufidus huczy
z tego kraju gdzie gruntom brak wody gdzie Daunus
rządził ludem rubasznym ja z nizin wyrosły
pierwszy doprowadziłem nurt eolskiej pieśni
od Italów przebiwszy najpewniejszą drogę
Bądź dumna z moich zasług i delfickim laurem
Melpomeno łaskawie opleć moje włosy
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To III Pieśń Horacego w której Horacy piszę o tym, że Wybudował sobie pomnik... trwalszy niż ze spiżu (...aere parennius (łac.) Pomnik, który jest nieśmiertelny. Nawiązywał oczywiście do swoich utworów. Pisał i tworzył, przelewał swoje myśli na papier, otwierał swoje serce i zostawiał najważniejszą cząstkę siebie prosto w wypływających z atramentu słów. Błyszczący granat wsiąkający w pergamin tańczył z czasem i tańczy do dziś. Stał się nieśmiertelny i trwały, już na zawsze połączony ze świeżym pergaminem. Czuję jego stary, piękny, książkowy zapach... Ten, który zawsze witał mnie swoim uśmiechem po przekroczeniu progu Biblioteki.
Śmierć? czym jest więc jego śmierć w obliczu pomnika, który wybudował?
Witaj Horacy, Kwintusie Hiracjuszu Flakkusie,
rzymski poeto, mój mistrzu satyry,
poznaliśmy się w liceum. Pamiętasz?
Zawsze było mi bliżej do Horacego niż do Pitagorasa ☺
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Exegi Monumentum" (łac.) - "Wybudowałem pomnik" - Horacy
Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu
strzelający nad ogrom królewskich piramid
nie ruszą go deszcze gryzące nie zburzy
oszalały Akwilon oszczędzi go nawet
łańcuch lat niezliczonych i mijanie wieków
Nie wszystek umrę wiem że uniknie pogrzebu
cząstka nie byle jaka i rosnący w sławę
potąd będę wciąż młody pokąd na Kapitol
ma wstępować z milczącą westalką pontifeks
I niech mówią że stamtąd gdzie Aufidus huczy
z tego kraju gdzie gruntom brak wody gdzie Daunus
rządził ludem rubasznym ja z nizin wyrosły
pierwszy doprowadziłem nurt eolskiej pieśni
od Italów przebiwszy najpewniejszą drogę
Bądź dumna z moich zasług i delfickim laurem
Melpomeno łaskawie opleć moje włosy
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To III Pieśń Horacego w której Horacy piszę o tym, że Wybudował sobie pomnik... trwalszy niż ze spiżu (...aere parennius (łac.) Pomnik, który jest nieśmiertelny. Nawiązywał oczywiście do swoich utworów. Pisał i tworzył, przelewał swoje myśli na papier, otwierał swoje serce i zostawiał najważniejszą cząstkę siebie prosto w wypływających z atramentu słów. Błyszczący granat wsiąkający w pergamin tańczył z czasem i tańczy do dziś. Stał się nieśmiertelny i trwały, już na zawsze połączony ze świeżym pergaminem. Czuję jego stary, piękny, książkowy zapach... Ten, który zawsze witał mnie swoim uśmiechem po przekroczeniu progu Biblioteki.
Śmierć? czym jest więc jego śmierć w obliczu pomnika, który wybudował?
Horacy (ur. 8 grudnia 65 r. p. n. e. w Wenuzji - zm. 27 listopada 8 r. p. n. e.)
Dziś mamy 21 listopada 2017r., a Horacego już z nami nie ma. Są z nami jego utwory, jest z nami jego Pomnik trwalszy niż ze spiżu. Horacy odwiedza szkolne mury, rozmawia ze swoimi uczniami, jest mentorem, nauczycielem, poetą.
Horacy nie umarł. Ja go słyszę, mówił do mnie przed chwilą, rozmawialiśmy. Pił kawę (tak myślę, że to mogła być kawa). Ktoś taki jak on na pewno pił dużo kawy. Mi podczas chemioterapii zabraniają picia kawy, ale przy herbacie lub bananowym Kubusiu mogę z Horacym usiąść. Do Horacego nie pasuje mi bananowy Kubuś...
Chociaż... kto wie... ☺ Może Horacy był zapalonym fanatykiem bananowych Kubusiów?
Nie wiem. Ale na pewno Nie wszystek umarł (łac. "non omnis moriar"), jak pisze w swoim Exegi Monumentum.
Dlatego wiesz już czemu Moriak wdarł się między jego wiersze?
NONOMNISMORIAK
"Nie wszystek umrę"
Nie nazywam się Horacy, nie jestem rzymską poetką, ani mistrzynią satyry. Nie jestem mentorką, nauczycielką, ani nawet pisarką. Mam tylko dwie nogi i dwie ręce, głupawy uśmiech, niebiesko-zielone oczy, a kiedyś miałam długie, blond włosy. Mam kochającą rodzinę, fantastycznych przyjaciół, kilka planów na życie i wiele marzeń do spełnienia. Mam psa, owczarka niemieckiego oraz żółwia czerwonolicego błotnego.
No i mam jeszcze raka, ale jego to wolałabym oddać do ZOO.
Jest 21.11.2017r.
Mija drugi miesiąc odkąd hoduje w sobie potwora, a od miesiąca jak grzeje szpitalne łóżko. Ten cwany lis jest tak podstępny, że zmienia mój stan z chwili na chwile. Żongluje moim samopoczuciem jak mu się żywnie podoba. Moje poranne "czuje się dobrze" wcale nie oznacza, że wieczorem nie będę leżeć pół martwa z wywalonym jęzorem. Chociaż "czucie się dobrze" w tej chorobie i podczas chemioterapii to pojęcie względne. Ktoś kto nie zaznał tej przyjemności wyhodowania w sobie potwora nie zrozumie tego "dobrego samopoczucia". On zawsze Cię boli i Ci dokucza, zawsze Cię szczypie, drapie i kopie. Zawsze gryzie, wierzga i drzaźni. A jak nie On to szybciutko z pomocą przyjdzie mu Pani Chemioterapia, która migiem weźmie sprawy w swoje ręce ☺
Dlatego moje "czuje się dobrze" - czyt. "jest do dupy, ale cieszę się, że żyje" ☺
Ja naprawdę nie wiem, co mi przyniesie jutro. Albo jedyne co wiem, co mnie jutro czeka to ogromna niepewność, ból, cierpienie i ciągła walka o siebie. Codziennie zaciskam zęby, zamykam oczy i gorąco wierzę, że to przeminie. Że przyjdą lepsze, słoneczne dni i cała ta historia będzie tylko wspomnieniem. Wspomnieniem, które ukoiło moją duszę i naprawiło w niej to, co było zepsute. Bo każdy z nas jest zepsuty. Każdy z nas nosi w sobie jakąś jedną zepsutą śliwkę.
Ja swoją znalazłam.
Nowotwór otworzył mi oczy, wsadził zapałki między powieki i wyszczerzył ostentacyjnie swoje kły.
I wiesz co gnoju? Dziękuję. Dziękuję Ci za to, że to zrobiłeś. Dziękuję Ci, że jesteś takim skończonym dupkiem i zabijasz mnie każdego dnia. Dziękuję Ci za Twoją siostrę Chemioterapię, która każdego dnia co raz bardziej mnie niszczy i upodla. Dziękuję Ci za to, że zabrałeś mi wszystko, co było dla mnie tak ważne, cenne i co nadawało mojemu życiu sens. Dziękuję Ci za to, że zamknąłeś mnie w szklanej bańce i nakazałeś oglądać świat zza krat. Przystawiłeś mi pistolet do skroni, a co dziennie w plecy wbijasz mi nóż. Moich cierpień końca nie widać, ale cierpienie uszlachetnia. To moja droga, którą muszę przejść, mój krzyż, który muszę ponieść. To bardzo ciężka droga, ale tylko takie drogi wiodą ku najpiękniejszym celom. Walczymy ze sobą już od dwóch miesięcy i przez te dwa miesiące zrozumiałam więcej niż przez całe swoje życie. Przetrwam to choćbym miała... wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy, choć to głupie w mojej sytuacji ☺ Przetrwam to, rozumiesz?
"I w ciężkiej chorobie tkwi dobro. Kiedy ciało słabnie, silniej czuje się duszę."
Nie wiem jaki Bóg ma na mnie plan.
Jednak jeśli powinie mi się noga, choć mocno wierzę w to, że tak jednak nie będzie - to zrobię wszystko,
aby mój Exegi Monumentum (łac. wybudowałem pomnik) był trwalszy niż ze spiżu,
a nonomnisMORIAK - nie wszystek umarł (łac. non omnis moriar)
Zdjęcie: Marcin
Runmagedoon Hardcore Szczyrk 22 Październik 2017
Dziękuję ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PS. Od jakiegoś czasu nie jestem już na chemii, lekarze odstawili mi ją szybciej niż planowali, bo bardzo źle ją znosiłam. Skutki uboczne i choroba daje o sobie mocno we znaki, bardzo źle znoszę chemioterapię jak i spadki wyników morfologii, (tzw. zerówkę odpornościową) oraz większość leków, które przyjmuje. Mój ostatni kryzys był naprawdę krytyczny. Gdy jedno przestawało boleć, zaczynało drugie, a głowa wołała pomocy. Wczoraj na cito (po raz już trzeci) miałam pobierany szpik. Zniosłam. Zacisnęłam zęby i zniosłam. Tym razem było i tak najmniej boleśnie jak dotąd. Doktor dobrze wbiła się igłą w moją kość biodrową. W dzisiejszej diagnozie lekarzy wystąpiła niestety rozbieżność opinii. Szczegółowe wyniki badania będą jutro. Do wczoraj wierzyłam, że wszystko będzie dobrze i to tylko formalność. Dziś zwątpiłam. W tej chorobie wszystko się zmienia z chwili na chwilę, nie wiesz, co będzie jutro. Mimo to wierzę, nadal mam w sobie mnóstwo wiary, ale zwątpiłam.. Ostatnio miewam mocne chwile zwątpienia. Gdzieś zaczyna mi umykać moja silna głowa. To wszystko już trochę trwa, jestem zmęczona, a jeszcze tyle przede mną.. Módlcie się proszę za mnie. Bardzo chcę wyzdrowieć i przetrwam to, ale życie zaczęło tak strasznie miotać mnie niepewnością..
Horacy nie umarł. Ja go słyszę, mówił do mnie przed chwilą, rozmawialiśmy. Pił kawę (tak myślę, że to mogła być kawa). Ktoś taki jak on na pewno pił dużo kawy. Mi podczas chemioterapii zabraniają picia kawy, ale przy herbacie lub bananowym Kubusiu mogę z Horacym usiąść. Do Horacego nie pasuje mi bananowy Kubuś...
Chociaż... kto wie... ☺ Może Horacy był zapalonym fanatykiem bananowych Kubusiów?
Nie wiem. Ale na pewno Nie wszystek umarł (łac. "non omnis moriar"), jak pisze w swoim Exegi Monumentum.
Dlatego wiesz już czemu Moriak wdarł się między jego wiersze?
NONOMNISMORIAK
"Nie wszystek umrę"
Nie nazywam się Horacy, nie jestem rzymską poetką, ani mistrzynią satyry. Nie jestem mentorką, nauczycielką, ani nawet pisarką. Mam tylko dwie nogi i dwie ręce, głupawy uśmiech, niebiesko-zielone oczy, a kiedyś miałam długie, blond włosy. Mam kochającą rodzinę, fantastycznych przyjaciół, kilka planów na życie i wiele marzeń do spełnienia. Mam psa, owczarka niemieckiego oraz żółwia czerwonolicego błotnego.
No i mam jeszcze raka, ale jego to wolałabym oddać do ZOO.
Jest 21.11.2017r.
Mija drugi miesiąc odkąd hoduje w sobie potwora, a od miesiąca jak grzeje szpitalne łóżko. Ten cwany lis jest tak podstępny, że zmienia mój stan z chwili na chwile. Żongluje moim samopoczuciem jak mu się żywnie podoba. Moje poranne "czuje się dobrze" wcale nie oznacza, że wieczorem nie będę leżeć pół martwa z wywalonym jęzorem. Chociaż "czucie się dobrze" w tej chorobie i podczas chemioterapii to pojęcie względne. Ktoś kto nie zaznał tej przyjemności wyhodowania w sobie potwora nie zrozumie tego "dobrego samopoczucia". On zawsze Cię boli i Ci dokucza, zawsze Cię szczypie, drapie i kopie. Zawsze gryzie, wierzga i drzaźni. A jak nie On to szybciutko z pomocą przyjdzie mu Pani Chemioterapia, która migiem weźmie sprawy w swoje ręce ☺
Dlatego moje "czuje się dobrze" - czyt. "jest do dupy, ale cieszę się, że żyje" ☺
Ja naprawdę nie wiem, co mi przyniesie jutro. Albo jedyne co wiem, co mnie jutro czeka to ogromna niepewność, ból, cierpienie i ciągła walka o siebie. Codziennie zaciskam zęby, zamykam oczy i gorąco wierzę, że to przeminie. Że przyjdą lepsze, słoneczne dni i cała ta historia będzie tylko wspomnieniem. Wspomnieniem, które ukoiło moją duszę i naprawiło w niej to, co było zepsute. Bo każdy z nas jest zepsuty. Każdy z nas nosi w sobie jakąś jedną zepsutą śliwkę.
Ja swoją znalazłam.
Nowotwór otworzył mi oczy, wsadził zapałki między powieki i wyszczerzył ostentacyjnie swoje kły.
I wiesz co gnoju? Dziękuję. Dziękuję Ci za to, że to zrobiłeś. Dziękuję Ci, że jesteś takim skończonym dupkiem i zabijasz mnie każdego dnia. Dziękuję Ci za Twoją siostrę Chemioterapię, która każdego dnia co raz bardziej mnie niszczy i upodla. Dziękuję Ci za to, że zabrałeś mi wszystko, co było dla mnie tak ważne, cenne i co nadawało mojemu życiu sens. Dziękuję Ci za to, że zamknąłeś mnie w szklanej bańce i nakazałeś oglądać świat zza krat. Przystawiłeś mi pistolet do skroni, a co dziennie w plecy wbijasz mi nóż. Moich cierpień końca nie widać, ale cierpienie uszlachetnia. To moja droga, którą muszę przejść, mój krzyż, który muszę ponieść. To bardzo ciężka droga, ale tylko takie drogi wiodą ku najpiękniejszym celom. Walczymy ze sobą już od dwóch miesięcy i przez te dwa miesiące zrozumiałam więcej niż przez całe swoje życie. Przetrwam to choćbym miała... wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy, choć to głupie w mojej sytuacji ☺ Przetrwam to, rozumiesz?
"I w ciężkiej chorobie tkwi dobro. Kiedy ciało słabnie, silniej czuje się duszę."
Nie wiem jaki Bóg ma na mnie plan.
Jednak jeśli powinie mi się noga, choć mocno wierzę w to, że tak jednak nie będzie - to zrobię wszystko,
aby mój Exegi Monumentum (łac. wybudowałem pomnik) był trwalszy niż ze spiżu,
a nonomnisMORIAK - nie wszystek umarł (łac. non omnis moriar)
Zdjęcie: Marcin
Runmagedoon Hardcore Szczyrk 22 Październik 2017
Dziękuję ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PS. Od jakiegoś czasu nie jestem już na chemii, lekarze odstawili mi ją szybciej niż planowali, bo bardzo źle ją znosiłam. Skutki uboczne i choroba daje o sobie mocno we znaki, bardzo źle znoszę chemioterapię jak i spadki wyników morfologii, (tzw. zerówkę odpornościową) oraz większość leków, które przyjmuje. Mój ostatni kryzys był naprawdę krytyczny. Gdy jedno przestawało boleć, zaczynało drugie, a głowa wołała pomocy. Wczoraj na cito (po raz już trzeci) miałam pobierany szpik. Zniosłam. Zacisnęłam zęby i zniosłam. Tym razem było i tak najmniej boleśnie jak dotąd. Doktor dobrze wbiła się igłą w moją kość biodrową. W dzisiejszej diagnozie lekarzy wystąpiła niestety rozbieżność opinii. Szczegółowe wyniki badania będą jutro. Do wczoraj wierzyłam, że wszystko będzie dobrze i to tylko formalność. Dziś zwątpiłam. W tej chorobie wszystko się zmienia z chwili na chwilę, nie wiesz, co będzie jutro. Mimo to wierzę, nadal mam w sobie mnóstwo wiary, ale zwątpiłam.. Ostatnio miewam mocne chwile zwątpienia. Gdzieś zaczyna mi umykać moja silna głowa. To wszystko już trochę trwa, jestem zmęczona, a jeszcze tyle przede mną.. Módlcie się proszę za mnie. Bardzo chcę wyzdrowieć i przetrwam to, ale życie zaczęło tak strasznie miotać mnie niepewnością..
Wytrwałości kochana, będzie lepiej,choc teraz jest ciężko wierzę w to że będzie dobrze ��
OdpowiedzUsuńDziękuję. Też mocno w to wierzę, dużo zdrówka Ci życzę.
UsuńJak czytam tę notkę, to przypomina mi się blog Joasi Sałygi "Chustki".
OdpowiedzUsuńCzuć z tej notki,że mimo wszystko masz w sobie dużo siły. Życzę Ci jej jak najwięcej. No i zdrowia.
Zapraszam tez do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Siły, tak, w tej chorobie trzeba mieć jej spory zapas. Dziękuję, również życzę Ci dużo zdrowia i uśmiechu.
UsuńMyśl że będzie dobrze, że masz siłę a Twoje małe komórki walczą o Ciebie z całych sił, że Twój organizm walczy o ciebie i da rady. Nie wiem co jesz i jak sie odżywiasz , ale może spróbuj soku z buraka, buraka tarkowanego,, na początek rozcieńczonego w każdej postaci. Jeżeli masz chęci czytaj ten blog Akademia Witalności.
OdpowiedzUsuńBędę się modlić za Ciebie i trzymać kciuki...Dasz radę...
Robię wszystko, co mogę, aby myśleć tylko pozytywnie. Choć czasami nie jest to łatwe. Mimo wszystko - nie poddaję się. Dziękuję mocno, a o buraku poczytam. Dużo zdrowia dla Ciebie.
UsuńCześć Dominika ! :) Trafiłam na Twój profil na Instagramie całkiem przypadkowo, już nieprzypadkowo trafiłam tutaj ! Chciałam poznać Twoją historię :) Jesteś bardzo inteligentną , piękną dziewczyną :) Masz lekkie pióro , bardzo dobrze czyta się Twoje wpisy :) Pochłonęłam je jednym tchem. Jestem podobnego zdania, że nic nie dzieje się bez przyczyny,... Zastanawianie się "Dlaczego ja?", nie da nam żadnego pocieszenia, wręcz przeciwnie. Kochana emanujesz
OdpowiedzUsuńwielką siłą i pod żadnym pozorem tego nie zmieniaj :)) Trzymam za Ciebie bardzo, bardzo mocno kciuki ! Dziewczyno jesteś mega dzielna !!!! Jeszcze nie jedno słońce dla Ciebie zaświeci !! Wygrasz !
Pozdrawiam.
K. Zaleśna
Droga K., dziękuję Ci za tak piękny komentarz. Nawet nie wiesz jak miło zrobiło mi się na serduchu po przeczytaniu tego, co napisałaś. Miło, że tak myślisz, to mi daje jeszcze większą motywację do tego, by się nie poddawać. Całuję Cię mocno i życzę samych dobrych chwil, no i przede wszystkim mnóstwo zdrowia!
UsuńWspieram Cię dobrymi myślami!
OdpowiedzUsuńEwu, dziękuję! Dobre myśli są na wagę złota, tylko takie przywołuj! Całuję, dużo zdrowia dla Ciebie.
UsuńŻyczę Ci jak najwięcej siły i wiary, bo to poprowadzi Cię do zwycięstwa.
OdpowiedzUsuńZ siłami to u mnie różnie bywa, w tej chorobie czasami ich brakuje, ale mam za to w sobie dużo wiary! Pielęgnuje ją każdego dnia i wierzę, że tak jak mówisz - stanę na podium. Dziękuję, dużo zdrowia dla Ciebie, całuję.
UsuńDzisiaj o 16.00 w jednym kosciolow odbedzie sie msza święta uwielbienia z modlitwą o uzdrowienie.
OdpowiedzUsuńBędę tam, modlaąc się w Twojej intencji.
Bądź zdrowa!!!
Pozdrawiam
Ar.
Ar., to niesamowite, dużo to dla mnie znaczy. On na pewno Ci to wynagrodzi.
UsuńDużo zdrowia dla Ciebie, dużo zdrowia, całuję mocno, dziękuję.
Trafiłam do Ciebie przez przypadek albo może tak miało być... Życie ma dla nas wiele niespodzianek, niestety nie zawsze tylko dobrych, o czym też miałam przyjemność (lub raczej nieprzyjemność) się przekonać. Jestem pełna podziwu dla Twojej postawy, tak trzymaj! Będę Cię wspierać myślami i modlitwą. Życzę zdrówka, bo to w życiu najważniejsze...
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! Do usłyszenia
Pozdrawiam, Magda
To prawda. Nigdy nie wiemy, co jutro się wydarzy. Dlatego trzeba łapać każdy dzień całymi rękoma. Dziękuje, bardzo dziękuje. Wszystkiego dobrego dla Ciebie, Madziu.
Usuń